„Titane” Julii Ducournau okazał się zaskakującym zdobywcą Złotej Palmy na tegorocznym festiwalu w Cannes. Czy film jest rzeczywiście tak szalony i nieprzewidywalny, jak rozpisywali się krytycy? Okazuje się, że tak. Nie wszyscy widzowie podczas seansu na wrocławskim festiwalu Nowe Horyzonty zostali do końca projekcji. Po serii niewyjaśnionych zbrodni ojciec spotyka syna, który zaginął od 10 lat. Titane: metal o wysokiej odporności na ciepło i korozję, ze stopami o wysokiej wytrzymałości na rozciąganie. Wtórej jej kapitalny Vincent Lindon (Vincent), którego postać balansuje na granicy absurdu i śmiertelnej powagi – na każdą dostarczoną przez niego nutę refleksji przypada cała gama wybrzmiewających głośno kuriozów.
Nagrodzony Złotą Palmą na 74. festiwalu w Cannes film Julii Ducournau zaczyna się od emocjonalnej eksplozji, po której napięcie nieustanie rośnie – aż do ostatniej sekundy tej zdumiewającej, atakującej wszystkie zmysły historii. Film rozsadza ekran: demolując granice gatunków, włamując się do męskich filmowych fantazji, przebijając – ostrym szpikulcem, który wsuwa później we włosy – balony naszych oczekiwań. Alexia (Agathe Rousselle), posiadaczka tytanowych płytek, złych wspomnień i niezwykle ponętnego ciała, które nie ulega korozji, nie pozwala się lubić i nie daje się nie kochać. Jej życie jest jak rajd Paryż-Dakar: rozpaczliwie walczysz o przetrwanie i nigdy nie wiesz co będzie za zakrętem. Może baśń? Może horror? Melodramat? Feministyczna przypowieść o wewnętrznej przemianie? Choć wydaje się to niemożliwe, w filmie spotyka się wyobraźnia Davida Cronenberga, Luca Bessona i Claire Denis. Ducournau bezbłędnie łączy pozornie odległe stylistyki i światy, które tańczą, jak im zagra – na dyskotece w remizie.
Ducournau żongluje elementami z najróżniejszych gatunkowych porządków, od body horroru przez technothriller po melodramat. Jednak centralną narracją, w której wszystkie się spotykają, jest opowieść o odzyskanej rodzinie – jakkolwiek kuriozalnie brzmi to w kontekście filmu, w którym rytmicznie podskakujący lowrider imituje ruchy frykcyjne. Filmowy związek ufundowany jest na kłamstwie Alexii oraz patologicznym wyparciu Vincenta, co nie zmienia faktu, że pozostaje najczulszym (nie mylić z „najsubtelniejszym”) obrazem samotności oraz rozkwitającego uczucia, jaki widziałem w kinie w ostatnich latach.
Komentarze
Film średni, ale jakość rewelacyjna
kozacki film
jak wam się nie uruchamia player po rejestracji to otwórzcie stronę na nowo, u mnie pomogło
Bardzo świetny film polecam
Zakończenie mnie totalnie zaskoczyło :o
Mnie też :)
8/10
Dzięki za film, nigdzie go nie mogłam znaleźć
dobry polecam
Załaduj pozostałe komentarze...